Monday 26 November 2012

Zaczęłam palić... drewno na rękę. - I like burning.... wood for bracelets.

Cześć!

Przedstawiam rozwiązanie zagadki sprzed kilku dni. :)
W szarym pudełeczku jest elektryczna wypalarka do drewna, którą pożyczyłam od mojego taty. Pomyślałam, że wykorzystam ją do zrobienia pięknych wypalanych bransoletek czy kolczyków.

Nadal pracuję nad wykończeniem. Drewno, które mam jest bardzo jasne i surowe, więc dla zróżnicowania niektóre rzeczy będą zabejcowane by uzyskać inne odcienie drewna. Potem muszę je jeszcze zabezpieczyć woskiem lub ewentualnie lakierem aby nie zmieniły koloru po jakimś czasie.

Poniżej przedstawiam jedno na razie zdjęcie.


Hi!

I wanted to show you the answer to the question from a few days ago. :)
It was a wood burner hiding in the grey box. I borrowed it from my dad thinking I could use it to create some interesting jewellery pieces.

I'm still working on the finish. The wood I have is really light in colour and relatively raw so I'll need to get some varnishes to make different colour bracelets and earrings.

Below is a picture with some of the bracelets (still not finished, mind you).


Niektóre z cieńszych bransoletek.

Some of the braceletes.


Obiecuję, że jak tylko skończę, zobaczycie wszystko dokładnie ze wszystkich stron.

Jak myślicie takie drewniane dodatki będą pasować do jesiennych swetrów i płaszczy?

Do rychłego,


I promise that as soon as I finish them, you will see each and every bracelet in more detail.
Let me know if you think these are a good accessory for cosy sweaters and wooly coats. ;)

Speak soon,


Weronika.

Friday 23 November 2012

Coś nowego, coś innego...?


Cześć!

Strasznie nie mogę oderwać się od mojej nowej "zabawki".




Ktoś zgadnie, co takiego mam? :)))



Odpowiedź już wkrótce.

Pozdrawiam!
Weronika

Sunday 18 November 2012

Chodzi lisek koło drogi...

Cześć!

Żyję! ;) Mam się dobrze. Pomysłów dużo w głowie, lecz czasu jakoś mniej... Myślałam, że jesień przyjdzie, wieczory dłuższe będą, ale jak widzę, nie ma to znaczenia. Czy to poniedziałek czy sobota, zawsze jest coś innego do zrobienia a maszyna stoi cierpliwie i zerka na mnie od czasu do czasu. Po przemeblowaniu koraliki pochowały się do innych szafek i szufladek.... ach, wymówki, wymówki!

Ale dziś przychodzę do was z czymś innym. Bo jesień w pełni i liski rude chodzą w poszukiwaniu pożywienia i schronienia przed zimą.

Jeden taki rudo-żółty wpadł do nas w tę mroźną choć słoneczną niedzielę. Ładny? Chyba z nami zostanie. :)

Rudy lisek

Ślipka ma złote, nosek czarny a brzuszek i pyszczek jasno-żółty.


Pomysł wyłowiłam z Pinterest jakiś czas temu - teraz już nawet nie mam linka (niech autor wybaczy!).

Muszę zająć się teraz jakimiś błyskotkami do sklepiku, bo w końcu o mnie zapomnicie! ;)

Trzymajcie się, Sroki!
Weronika